Obejmujemy Patronatem wyprawę na Ural

[box]110-ty kilometr – wyprawa na Ural Polarny

Tytuł projektu „110-ty kilometr” – od nazwy stacji (stacyjki – baraku), gdzie wysiądziemy po trzech dniach podróży pociągiem, w sercu Uralu Polarnego. Tam zaczniemy dwutygodniowy trekking po bezkresnych górach polarnej Rosji, bez najmniejszego kontaktu z cywilizacją. I to właśnie nas najbardziej kręci: fakt, że (jeśli wszystko dobrze pójdzie) mamy spore szanse na długi trekking nie spotykając nikogo po drodze i będąc zdanymi wyłącznie na własne siły.[/box]

[box]

 

Termin

25 sierpnia – 16 września 2012r. Mamy nadzieję na żółto-pomarańczowo-czerwoną jesień na Uralu :-)

Trasa/miejsce

Będziemy poruszać się w głównym paśmie Uralu Polarnego. W naszym przypadku ważniejsza od celu będzie sama droga. Najwyższy szczyt Uralu Polarnego – Pajer 1472 m n.p.m., nie jest wybitny
i wejście na niego nie będzie nastręczało wielkich trudności. Zamiast skupiać się na wejściu na niego (choć oczywiście jest on jednym z kierunków naszego działania), wolimy przemierzyć główne pasmo tamtejszych gór i zrealizować cele opisane poniżej.

Strona www

http://www.facebook.com/110ty.kilometr

Cel i opis projektu

Gdyby ktoś zapytał nas: „po co chcemy jechać na Ural Polarny, jaki jest cel takiej wyprawy?”, odpowiedzielibyśmy: „ponieważ droga jest celem…”. Większości osób, które myślą o wyjeździe
na wschód, hasło „Rosja” kojarzy się z linią kolejową Moskwa – Władywostok, Bajkałem, Sajanami. Jest to trasa i rejon niewątpliwie piękny, ale mimo wszystko coraz mocniej uczęszczany przez turystów z zachodu… Wyjazd do Rosji był od zawsze naszym marzeniem. Ale wyjazd do takiej Rosji, która nie jest „skażona wirusem zachodu”, nie jest opisana w popularnych przewodnikach. Marzyło nam się takie miejsce, po wpisaniu nazwy którego do wyszukiwarki Google, otrzymujemy kilkadziesiąt wyników, a nie tysiące opisów wyjazdów… Nie interesuje nas bycie kolejną ekipą, która przejechała koleją odcinek z Moskwy nad Bajkał, pochodziła po Sajanach i twierdzi, że poznała dzikość Rosji.
Trasa taka stała się poniekąd „sztampą”, jakby obowiązkowym punktem drodze do poznania Wschodu.

My tymczasem chcemy zobaczyć „Rosję Prawdziwą”. W „plackartnych” wagonach na trasie Moskwa – Łabytnangi raczej nie spotkamy wielu turystów z Europy. A na pewno spotkamy Rosjan zdziwionych naszą obecnością w tym miejscu, dopytujących się, co robimy w tak odludnym regionie. I właśnie chęć poznania ludzi, ich obyczajów, jedzenia, stylu życia itp. spowodowała, że zrezygnowaliśmy
z dużo wygodniejszej i szybszej opcji lotniczej.

Oprócz ludzi interesuje nas także dzika, nieskażona działalnością człowieka przyroda. Ural Polarny
nie jest pasmem wysokim, ale za to jest rejonem wybitnie dzikim. I właśnie ta dzikość jest najbardziej pociągającą nas cechą. Spełnieniem marzeń, sprawdzeniem własnych sił, głównie psychicznych, jest kilkunastodniowy trekking w zupełnej dziczy, bez innych ludzi, bez kontaktu z cywilizacją.

Zainteresowania przyrodnicze są kolejnym powodem, dla którego nasz wybór padł na Ural Polarny. Położenie za kołem podbiegunowym północnym determinuje wiele zjawisk, które chcielibyśmy zobaczyć na własne oczy. Peryglacjalne formy rzeźby terenu, niemal „złapane na gorącym uczynku”

wietrzenie mrozowe, rozmarzający latem permafrost, kwitnąca pod koniec krótkiego, polarnego lata tundra, ogromne, dzikie rzeki w maksimach przepływu…

To wszystko chcemy zobaczyć na własne oczy, przeżyć na własnym ciele, udokumentować na zdjęciach i filmie. Stworzyć z tego materiał, którym będziemy mogli przybliżyć innym dzikość Uralu Polarnego. Jeżeli znajdziemy na swojej drodze ślady po obiektach Gułagu – także chcemy je obejrzeć
i udokumentować.[/box]